Zamienił stryjek, siekierkę za kijek

Na zebraniu Poszerzonego Zarządu Krzysztof Bohdan uzasadnił odwołanie mnie z biura nic nierobieniem. Na moje pytanie jakie obowiązki zaniedbuję odpowiedział, że m.in. zaniedbuję ING. Opinie o funkcjonowaniu ING były różne. Jednakże bezspornym jest, iż świadczenia wypłacane były zgodnie z tabelami, tj. średnio o ok 40% wyższe od wypłacanych przez innego ubezpieczyciela. Jako oddelegowany do pracy w biurze związku przez ponad 14 lat poważnie traktowałem swoje obowiązki, w tym obowiązki związane z ubezpieczeniem ING-Życie. Do pracy przychodziłem przed godziną 7,00, a wychodziłem o 15,00. Nieliczne spóźnienia wynikały z sytuacji nieprzewidzianych np. usterki samochodu. W wypadku zwłoki w wypłacie świadczenia prowadziłem merytoryczną korespondencję e-mailową z osobą odpowiedzialną w ING za dany rodzaj ubezpieczenia. W wypadku odmowy wypłaty świadczenia lub zaniżenia jego wysokości redagowałem ubezpieczonym odwołania. W większości wypadków moje interwencje i odwołania były skutecznie. Jak to się stało, że ubezpieczenie funkcjonowało, pomimo jego przeze mnie zaniedbywania a padło, kiedy odpowiedzialność za ubezpieczenie przejął od „nieroba” merytorycznie przygotowany „pracuś” K Bohdan? Może dlatego, że punktualnością, frekwencją i pracowitością zaraził się od pozostałych oddelegowanych do pracy w biurze związku? Dziwi cisza w przedmiotowej sprawie na stronie internetowej związku, ale nie mnie. Trudno zarządowi związku przyznać się do swojej nieudolności i niekompetencji. Należało zgodzić się na podwyżkę składki o te 1 500 zł. – 2 000 zł. miesięcznie za wszystkich ubezpieczonych, a potem szukać sposobów finansowania. Gdyby związkowcy nie zgodzili się na finansowanie wyższej składki z kasy związku, wtedy można było umowę rozwiązać z 3 miesięcznym wypowiedzeniem. Byłby czas na zastanowienie się i przygotowanie ubezpieczonych na zmianę ubezpieczyciela. Związek poniósłby koszt w wysokości ok. 6 000 zł., ale zyskałby czas na zastanowienie się jak rozwiązać problem. Skoro na pokrycie kosztów sądowych i zasądzonych kwot zarząd za nieodpowiedzialne występki przewodniczącego związku znalazł prawie 20 000 zł., na comiesięczne wynagrodzenie protokolanta również związek stać, to i na ubezpieczonych też powinien 6 000 zł. wyłożyć i nie zostawiać ich na lodzie. A tak, ubezpieczeni są zdezorientowani, nie wiedzą co się stało. Ubezpieczonych i członków związku powinno się rzetelnie informować o przyczynach zaistniałej sytuacji. Jest wręcz odwrotnie. Nie informuje się w ogóle lub się kłamie, tak jak w mojej sprawie. Pytających w biurze gdzie jest Rysiek informuje się, że sam odszedłem. Przypominam członkom i władzom ZZPRC, że decyzją Ścisłego Zarządu zostałem odwołany z oddelegowania do pracy w biurze związku, a decyzją Nadzwyczajnego Zebrania Delegatów zostałem odwołany z funkcji wiceprzewodniczącego związku. Następnie kolejną decyzją Ścisłego Zarządu zostałem ze związku wykluczony. Nie dziwi zjazd związku po równi pochyłej, skoro przewodniczący po raz kolejny postawił na niewłaściwego konia. No cóż, każdy szef ma takich współpracowników, na jakich zasługuje.

Ryszard Szubstarski

2 komentarze do “Zamienił stryjek, siekierkę za kijek

  1. zgorek

    Brawo Panie Rysiu za odwagę! Może niektórym to otworzy oczy i też się w porę ewakuują z tonącego okrętu. U nich już dawno ludzie nic nie znaczą ,tylko kasa i władza się liczy. A jakież piękne były z początku ideały

Dodaj komentarz